Henryk IV wpadł w przerażenie na wieść o tym, że jego minister skarbu Maximilien de Béthune de Sully (1560-1641), po którego posłał, bierze właśnie kąpiel. Król, „gdyby był wiedział o pana stanie, przybyłby tu osobiście” - mówi mu królewski wysłannik i stanowczo, wraz z całym otoczeniem, nakłania ministra, by w trosce o swe cenne dla Francji życie nie opuszczał domu, a sprawy państwowe będą mu przekazywane przez specjalnego posłańca. Naradzano się, co począć, zasięgnięto opinii królewskiego lekarza, pana Du Laurenes. Ten potwierdził obawy dostojników, przedstawiając wyjście z domu po kąpieli jako rzecz wysoce ryzykowną, której skutki mogą doprowadzić do śmierci. Król nakazał ministrowi dokończenie kąpieli i kategorycznie zabronił wychodzenia z domu do końca dnia. Był maj roku 1610.
XVIII wiek
Kompromitujący przyjaciele
Mniej więcej w połowie 1780 roku Georges-Jacques Danton, korzystając z uprzejmości przyjaciela rodziny, bez pieniędzy przyjechał dyliżansem pocztowym do Paryża. Lubił przesiadywać w knajpach i grać w domino, chciał zostać prawnikiem. W jednej z knajp – Café de l’École poznał swoją przyszłą żonę, z miłości do której pokonał swe lenistwo i przyspieszył w wysiłkach. Za jej też sprawą młody prawnik przeprowadził się z ulicy rue des Mauvaises-Paroles (nazwa ulicy – „Złe Słowa”) do bardziej stosownego miejsca przy Cour du Commerce, które niebawem miało się stać sercem głośnej dzielnicy Cordeliers.
Trudna sztuka pływania
W połowie XIX wieku okręt „Frégate-école” zbudowany w celu szkolenia przyszłych marynarzy od lat stał bezczynnie przy paryskim nabrzeżu Sekwany. Nie zakosztował morza, zapewne zbutwiałby i szlag by go trafił, jednak na jakiś czas ocalił fregatę błyskotliwy pomysł ekstrawaganckiego przedsiębiorcy. Po zakończeniu wojny siedmioletniej w 1763 roku Francja straciła znaczenie jako mocarstwo kolonialne, jej wpływy na morzach malały, dawne sukcesy obrosły w legendy. Morze stało się, dzięki modzie, obiektem westchnień paryskiego mieszczucha. Ich zaspokajanie dawało ludziom interesu przyzwoite dochody i przedłużało mody trwanie. Ekstrawagancki przedsiębiorca przywiózł w wielkich kadziach ocean do Paryża.