Nie strzelaj, bo ja nie student

Jacques de Vitry (1160 – 1240), znany kronikarz, organizator V wyprawy krzyżowej, zwrócił uwagę, że miejsca gdzie studiowano i gdzie oddawano się najgorszej rozpuście podejrzanie często ze sobą sąsiadują, a kolegia paryskie stały się “jaskiniami zbójców” (spelunca latronum)

Średniowieczny uniwersytet był miejscem bardzo niebezpiecznym. Częściowo wyjęty spod prawa powszechnego miał prawa własne, jak i własne władze. Student to naturalny wróg publiczny reszty miasta i siebie samego. Niecne zabawy, awantury, hulanki, bijatyki i pijaństwo były na porządku dziennym pośród żakostwa całej europy w skali dziś nie spotykanej. Bywało, że jak w Bolonii istniały równolegle dwa uniwersytety (universitas citramontanorum – z tej strony gór oraz universitas ultramontanorum – spoza gór) dla swoich i obcych, chyba po to żeby (literalnie rzecz biorąc) wzajemnie się nie pozabijali ze względu na pochodzenie.

Czytaj dalej