Latający krokodyl papieża Leona XIII

29 września 1892 roku Dr. Karol Hacks wyjawił światu, że u papieża szatanów Pika widział „djabelski telefon, zapomocą którego wydaje on swe rozkazy siedmiu Dyrektoryatom” oraz że magicznym naramiennikiem wzywa Lucypera, kiedy zapragnie. „Pewnego dnia wziął go ten na ramiona i odbył z nim podróż na Syriusza. W przeciągu kilku minut zrobił przeszło 50 milionów mil. Po oglądnięciu gwiazdy, dostał się Pik na ramieniu Lucypera, zdrowy i cały, znowu do swojej kancelaryi w Waszyngtonie” 1. Rzecz cała została przedstawiona w dziele „Le Diable an 19 siécle”, autor zakonspirował się pod pseudonimem Dr. Bataille. Książka utrzymana w tonie demaskatorskim, pełna oburzenia na bezecne poczynania adoratorów Szatana, których bez krzty powątpiewania zgładzą w końcu nieustraszone zastępy Ducha Świętego, przyjęta została entuzjastycznie przez wielu katolików francuskich.

Czytaj dalej

  1. Hoensbroech, str. 233

George Psalmanazar (1679-1763)

George Psalmanazar urodził się w roku 1679, z pochodzenia był Francuzem. Nie wiadomo, jak się nazywał naprawdę, nigdy nie podał swego prawdziwego imienia. Inspiracją dla pseudonimu był biblijny król Asyrii – Shalmaneser. Psalmanazar był stosunkowo dobrze wykształcony, jak na swoje możliwości, znał nawet łacinę. Po krótkim epizodzie nauczycielskim wybrał karierę wędrownego żebraka, usiłując wmówić napotkanym, że jest pielgrzymującym Irlandczykiem, jednak Irlandia nie była aż tak odległym krajem, by ktoś nie mógł go zdemaskować.

Czytaj dalej

Terra incognita

Pewnego pochmurnego popołudnia roku 1212 wiernych wychodzących z kościoła w małej, angielskiej wsi zaskoczyła spadająca z nieba lina z kotwicą, która zahaczyła o jeden z nagrobków stojących na przykościelnym cmentarzyku.

Lina ginęła gdzieś wysoko w chmurach i nie można było dostrzec co znajduje się na jej drugim końcu, zaczęła się gwałtownie poruszać, jakby ktoś z góry szarpiąc ją usiłował wyswobodzić kotwicę z uwięzienia. Na nic się zdały te wysiłki a zdumionych mieszkańców wsi dobiegły gdzieś z góry nerwowe okrzyki żeglarzy niebieskich.

Po chwili jeden z nich spuścił się po linie na ziemię. Wieśniacy pochwycili go, lecz ten prawie od razu zmarł, “uduszony przez wilgoć naszego gęstego powietrza, jakby utonął w morzu” – jak zrelacjonował to niezwykłe wydażenie Gerwazy z Tilbury (ur. ok. 1150 — zm. ok. 1235) w dziele “Otia Imperiala”. Po godzinie jednak linę udało się odciąć a pozostali niebiescy żeglarze gdzieś odlecieli.

Czytaj dalej