Podczas wieczornego spaceru w ogrodach Amiens, w maju 1625 roku, George Villiers – książę Buckingham zaciągnął Annę Austriaczkę, żonę Ludwika XIII w krzaki, ale chyba zbyt dziarsko zabrał się do dzieła, gdyż królowa głośno krzyczała, zbiegła się świta i zrobiło się niemiło. Ludwik XIII nie był specjalnie zadowolony, wcześniej dotarły do niego relacje o szamotaninie między Anną a księciem podczas schadzki w ogrodach Luwru, co przyspieszyło wyjazd Buckinghama z Francji. Buckingham był chodzącą katastrofą, większość przedsięwzięć, w których miał głos decydujący, kończyła się klęskami i porażkami z powodu nieudolności albo skandalicznego zachowania, co nie przeszkodziło mu być faworytem dwóch królów (w tym prawdopodobnie kochankiem Jakuba I). Był piękny i pięknie tańczył, i czegóż chcieć więcej przy prowadzeniu spraw państwowych, źródło wspomnianych klęski z pewnością leżało w czarach, dlatego zasypano je zabijając książęcego astrologa – doktora Lamba.
XVII wiek
Uwielbiam leżeć w towarzystwie – XVI-wieczna gospoda
Kiedy w połowie XVI wieku Philipp Hainhofer – kupiec i dyplomata, wdał się w rozmowę z polskimi posłami odnośnie interesujących go, jako człowieka podróżującego po Europie, szczegółów z życia i zwyczajów, wcale nie był zdziwiony i zaskoczony tym, że kiedy w gospodzie, w której się zatrzymali, nie było dostatecznie dużo miejsca na wystawny bankiet, kazali oni wyburzyć ścianę dzielącą ją od przyległego domu. Dzięki temu miejsca znacząco przybyło i zabawa się udała. Do kogo należał dom – tego nie wiemy, ani tego, czy jego właściciel brał udział w bankiecie. Tak daleko posunięta ingerencja nie była czymś nadzwyczajnym, jeżeli tylko goście mieli wystarczające zasoby finansowe dla jej przeprowadzenia. Dla królewicza Władysława Wazy książę w Modenie też wyburzył ścianę gospody, dzielącą ją od jego pałacu, by ten przez kilka dni pobytu nie musiał nadkładać drogi do stołu i by wszystkim było miło. Słudzy Mikołaja Radziwiłła wynajęli, przed przybyciem swego pana do Braniewa, całą gospodę pana Barszcza i nakazali jej gruntowną przebudowę. Pan Barszcz z pewnością był zadowolony, jako i pan Radziwiłł zapewne. Oczywiście na gości mniej zasobnych czekały zgoła inne sytuacje, związane z pobytami w gospodach.
Purytanie dają w banie
Chrześcijański Bóg to bardzo uprzejmy osobnik, który nie miesza się do spraw doczesnych, albo też może zmienić zdanie odnośnie nich, o ile jego personel naziemny ma w tym jakiś interes. Bóg zawsze przystaje na przedłożoną mu propozycję sposobu uregulowania spraw i się nie czepia niczego, dopóki nie zostanie o to specjalnie poproszony przez wyznaczonego do tego urzędnika; na szczęście jego napady szału należą do odległej przeszłości.
W kwestii spożywania alkoholu przez jedną z najbardziej oddanych mu społeczności – purytan też był mocno powściągliwy. Radykalizm tej grupy przysporzył jej niemałych kłopotów i pośrednio wymusił zmiany w orientacjach zawodowych. Do części zawodów blokowano im dostęp, ale nie do handlu zagranicznego, zwłaszcza z koloniami w Ameryce, gdzie jak i w Anglii zresztą, gorzała odgrywała dosyć istotną rolę.