W XVIII-wiecznej Europie nie było toalet publicznych. Nie posiadały ich i salony. Na balach, w teatrze i podczas wizyt potrzeba ulżenia naciskom ciała, domagającego się wypróżnienia musiała być szczególnie dotkliwa dla kobiet. Oczywiście jak w przypadku każdej ludzkiej potrzeby, wcześniej czy później musi znaleźć się sposób na jej zaspokojenie. Naturalnie sposoby zaspokajania są różne w różnych dziedzinach życia, nawet w obrębie jednego obszaru natrafić możemy na rozmaite recepty.
Bourdaloue to udogodnienie, które ogólnie się przyjęło i przetrwało do połowy wieku XIX. Miniaturowy nocnik, który można było zabrac ze sobą, pozwalał na dyskretne wypróżnienie się gdzieś na boku. Napełniony zabierała pokojówka, by po pozbyciu się zawartości oddać właścicielce. Rzecz jasna nie wszędzie czyhały pokojówki chętne do wylewania moczu wielkich dam. Nie tylko zresztą damy korzystały z osobistego nocnika. Nosiły go i kobiety z niższych warstw społecznych.
Różnorodność kształtów i wykończenia wiele mówi o ich dawnych właścicielkach. Napotkać można świetnie wyprofilowane, dobrze przylegające do ciała Bourdaloue, jak i proste worki z gróbej skóry, później z gumy. Porcelanowe, pięknie malowane i blaszaną tanią tandetę.
Maciej Polak