Niebywały skandal obyczajowy z roku 1702 zmusił niemłodego już Ludwika XIV do drastycznego zaostrzenia cenzury sztuk teatralnych. Skandal wybuchł po premierze komedii Le Bal d’Auteuil. Autor, Nicolas Boindin (1676 – 1751), wysoki urzędnik królewski i miłośnik teatru, pozwolił sobie w jednej ze scen przedstawić flirtujących ze sobą oblubieńców, którzy w istocie byli przebranymi, wzajemnie oszukującymi się kobietami. Homoseksualizm męski i kobiecy równocześnie. Tego za wiele jak na deski Komedii Francuskiej. Dwornie, jawnie ukazana nieobyczajność, choć w realnym życiu tolerowana, straszliwie bulwersowała. Oczywiście nie wszystkich jednak, jak nietrudno zgadnąć.
XVIII wiek
Hordy dzikie i kupy swawolne. Francuscy dezerterzy lat 1792 – 1815
Eugène-François Vidocq (1775-1857) kilkukrotnie dezerterował z armii, po czym wstępował do niej powtórnie, czasem zahaczając o więzienie. Przez krótki czas służył także w armii wroga; trwała wojna roku 1792. Do austriackich kirasjerów trafił po tym, jak zdezerterował z kawalerii dla uniknięcia kary za wcześniejszą dezercję. Jednak wichrzycielski i konfliktowy temperament nie pozwolił mu zostać u nich dłużej. Ponownie przeszedł przez linię frontu i wstąpił do armii francuskiej, z której zdezerterował po serii awantur, samowolnych przeniesień i kolejnym pobycie w więzieniu. W tamtych czasach nie było niczego niezwykłego w tym, że polski rząd reprezentował angielski dyplomata, Włoch służył na dworze francuskim, a Francuz na niemieckim. Nie było też niczego niezwykłego w tym, że armie nie były jednolite narodowościowo i panowały w nich pewne rotacje sprzyjające ucieczkom i zmianom przydziału.
XVIII-wieczne horrory
Któregoś letniego wieczoru roku 1796, podczas pewnego seansu, wybuchła scysja między tajonymi rojalistami a republikanami o to, czy należy przywoływać ducha zgilotynowanego króla – Ludwika XVI. Sprawca zamieszania próbował się wyłgać, mówiąc że był w posiadaniu recepty na przywrócenie króla do życia, ale ją zgubił. Jednak złość, jaką wywołał pomysł anonimowego prowokatora, wystarczyła, by oficjalnie zapieczętowano aparaturę do zaglądania w zaświaty i zabroniono tych wysoce niewłaściwych i szkodliwych praktyk. Wymuszone odwiedziny Obywatela Kapeta, nawet jako niemego, bezgłowego widma, to rzecz dalece niepożądana i niestosowna w Republice. Jednakże ludzkie pragnienie rozrywki i ciekawość niebawem zwyciężyły i pokazy wkrótce wznowiono.