Purytanie dają w banie

Chrześcijański Bóg to bardzo uprzejmy osobnik, który nie miesza się do spraw doczesnych, albo też może zmienić zdanie odnośnie nich, o ile jego personel naziemny ma w tym jakiś interes. Bóg zawsze przystaje na przedłożoną mu propozycję sposobu uregulowania spraw i się nie czepia niczego, dopóki nie zostanie o to specjalnie poproszony przez wyznaczonego do tego urzędnika; na szczęście jego napady szału należą do odległej przeszłości.

W kwestii spożywania alkoholu przez jedną z najbardziej oddanych mu społeczności – purytan też był mocno powściągliwy. Radykalizm tej grupy przysporzył jej niemałych kłopotów i pośrednio wymusił zmiany w orientacjach zawodowych. Do części zawodów blokowano im dostęp, ale nie do handlu zagranicznego, zwłaszcza z koloniami w Ameryce, gdzie jak i w Anglii zresztą, gorzała odgrywała dosyć istotną rolę.

Czytaj dalej

Królikorództwo

We wrześniu 1726 roku do króla Jerzego I Hanowerskiego dotarła frapująca widomość, że oto jedna z jego poddanych urodziła królika. A potem następnego.

Jerzy miał wystrczająco dużo własnych zmartwień i raczej nie poświęcił temu fenomenowi zbyt wiele czasu (choć osobiście oddelegował odpowiednich ludzi do zajęcia się sprawą). Dwa miesiące później miała umrzeć więziona od ponad 30 lat była żona, a jego syn, z którym był w przewlekłym konflikcie, szydził z papy przy każdej możliwej okazji, urządzał gorszące widowiska i czynnie wspierał wszystkich możliwych wrogów ojca.

Sam Jerzy zapoczątkował dynastię hanowerską na dworze brytyjskim, „której członkowie okazali się najbardziej rozwiązłymi z brytyjskich monarchów” i pewnie poświęcimy im nieco uwagi później.

Czytaj dalej