Latający krokodyl papieża Leona XIII

29 września 1892 roku Dr. Karol Hacks wyjawił światu, że u papieża szatanów Pika widział „djabelski telefon, zapomocą którego wydaje on swe rozkazy siedmiu Dyrektoryatom” oraz że magicznym naramiennikiem wzywa Lucypera, kiedy zapragnie. „Pewnego dnia wziął go ten na ramiona i odbył z nim podróż na Syriusza. W przeciągu kilku minut zrobił przeszło 50 milionów mil. Po oglądnięciu gwiazdy, dostał się Pik na ramieniu Lucypera, zdrowy i cały, znowu do swojej kancelaryi w Waszyngtonie” 1. Rzecz cała została przedstawiona w dziele „Le Diable an 19 siécle”, autor zakonspirował się pod pseudonimem Dr. Bataille. Książka utrzymana w tonie demaskatorskim, pełna oburzenia na bezecne poczynania adoratorów Szatana, których bez krzty powątpiewania zgładzą w końcu nieustraszone zastępy Ducha Świętego, przyjęta została entuzjastycznie przez wielu katolików francuskich.

Czytaj dalej

  1. Hoensbroech, str. 233

Hordy dzikie i kupy swawolne. Francuscy dezerterzy lat 1792 – 1815

Eugène-François Vidocq (1775-1857) kilkukrotnie dezerterował z armii, po czym wstępował do niej powtórnie, czasem zahaczając o więzienie. Przez krótki czas służył także w armii wroga; trwała wojna roku 1792. Do austriackich kirasjerów trafił po tym, jak zdezerterował z kawalerii dla uniknięcia kary za wcześniejszą dezercję. Jednak wichrzycielski i konfliktowy temperament nie pozwolił mu zostać u nich dłużej. Ponownie przeszedł przez linię frontu i wstąpił do armii francuskiej, z której zdezerterował po serii awantur, samowolnych przeniesień i kolejnym pobycie w więzieniu. W tamtych czasach nie było niczego niezwykłego w tym, że polski rząd reprezentował angielski dyplomata, Włoch służył na dworze francuskim, a Francuz na niemieckim. Nie było też niczego niezwykłego w tym, że armie nie były jednolite narodowościowo i panowały w nich pewne rotacje sprzyjające ucieczkom i zmianom przydziału.

Czytaj dalej

XVIII-wieczne horrory

Któregoś letniego wieczoru roku 1796, podczas pewnego seansu, wybuchła scysja między tajonymi rojalistami a republikanami o to, czy należy przywoływać ducha zgilotynowanego króla – Ludwika XVI. Sprawca zamieszania próbował się wyłgać, mówiąc że był w posiadaniu recepty na przywrócenie króla do życia, ale ją zgubił. Jednak złość, jaką wywołał pomysł anonimowego prowokatora, wystarczyła, by oficjalnie zapieczętowano aparaturę do zaglądania w zaświaty i zabroniono tych wysoce niewłaściwych i szkodliwych praktyk. Wymuszone odwiedziny Obywatela Kapeta, nawet jako niemego, bezgłowego widma, to rzecz dalece niepożądana i niestosowna w Republice. Jednakże ludzkie pragnienie rozrywki i ciekawość niebawem zwyciężyły i pokazy wkrótce wznowiono.

Czytaj dalej