Święta z gilotyną w tle

Obywatela Kapeta nie dało się ścinać wielokrotnie, człowiek raz uśmiercony pozostaje na ogół nieżywy. Niedogodność tę rozwiązano gilotynoując obrazy i popiersia. Podczas jednego ze świąt rewolucyjnych w Evreux kat ścina portret Ludwika XVI, po czym afektowanie ukazuje dobrym ludziom poszarpany fragment płótna i wrzuca go do koszyka. „Donoszą z Chartres – czytamy w „Annales patriotiques et littéraires” – że w oczekiwaniu na oryginał zgilotynowano popiersie zdrajcy Pétiona”. (16 listopada 1793) Widzowie są zadowoleni, chłoną widowiska. Świąt rewolucyjnych przybywa, większość z nich z omija otwartą przemoc. Święto 10 sierpnia (rocznica obalenia monarchii) jest pomyślane jako spektakl narodzin wolności. „W Paryżu, (…) na placu Bastylii kolosalna Natura unosi oburącz ciężkie piersi, z których tryska woda i u których pije ją z kielicha każdy z komisarzy Zgromadzeń Podstawowych” 1.

Czytaj dalej

  1. Mona Ozouf  ”Święto rewolucyjne 1789-1799″ Warszawa 2008, str. 108

Matka Boska Robespierska

Robespierre nie był ateistą. Był obywatelem wierzącym, do ateizmu wrogo nastawionym. Co nie przeszkadzało mu w zorganizowanym uśmiercaniu ludzi. Zresztą masakry i morderstwa miłe są Bogom, a chrześcijański nie jest bynajmniej wyjątkiem, jeżeli ufać słowom jego wysoko postawionych afirmantów. Naturalnie, te wielce nieprzyjemne postępki dokonywane w imieniu Bogów, dotykać muszą właściwie wytypowanych ludzi. Jak wiadomo, ich dobór odbywa się wedle rozmaitych kryteriów, niekoniecznie związanych z nieprawidłowym światopoglądem.

Czytaj dalej

Muszkiet na kaca

Książę Hessen-Kassel w lutym 1777 roku podpisał z reprezentantem Anglii umowę na sprzedaż oddziałów strzelców. Żołnierzy przehandlowano jak mąkę, drewno albo inne dobro ruchome, niemieckich chłopów po prostu zarekwirowano rodzinom i po dostarczeniu do holenderskich portów ładowano żywy towar na transportowce. Był on Brytyjczykom bardzo potrzebny do uporania się z niepodległościową awanturą w Ameryce, która w październiku tegoż roku miała przybrać zdecydowanie niekorzystny dla nich obrót. Część towaru zbuntowała się i uciekła, ale większość trafiła za ocean, gdzie miała walczyć nie wiadomo po co i za co. Anonimowo wydawane broszury i pomniejsze pisemka jak „List hrabiego de Schaumberg do barona de Hohendorff, dowódcy oddziałów heskich w Ameryce„, z nieznaczną przesadą przedstawiały opinii publicznej charakter tego procederu.

Jeden z pomniejszych książąt niemieckich przypomina dowódcy, że Anglia płaci mu trzydzieści gwinei za każdego zabitego żołnierza, i dodaje, że bardzo potrzebuje tych pieniędzy dla sprowadzenia w sezonie opery włoskiej.” 1

Czytaj dalej

  1. Antonina Vallentin „Mirabeau” – Tom 1, Warszawa 1965, str. 156-157