Home » Marginalia » Święta z gilotyną w tle

Święta z gilotyną w tle

Obywatela Kapeta nie dało się ścinać wielokrotnie, człowiek raz uśmiercony pozostaje na ogół nieżywy. Niedogodność tę rozwiązano gilotynoując obrazy i popiersia. Podczas jednego ze świąt rewolucyjnych w Evreux kat ścina portret Ludwika XVI, po czym afektowanie ukazuje dobrym ludziom poszarpany fragment płótna i wrzuca go do koszyka. „Donoszą z Chartres – czytamy w „Annales patriotiques et littéraires” – że w oczekiwaniu na oryginał zgilotynowano popiersie zdrajcy Pétiona”. (16 listopada 1793) Widzowie są zadowoleni, chłoną widowiska. Świąt rewolucyjnych przybywa, większość z nich z omija otwartą przemoc. Święto 10 sierpnia (rocznica obalenia monarchii) jest pomyślane jako spektakl narodzin wolności. „W Paryżu, (…) na placu Bastylii kolosalna Natura unosi oburącz ciężkie piersi, z których tryska woda i u których pije ją z kielicha każdy z komisarzy Zgromadzeń Podstawowych” 1.

Charles Monnet - Fontanna Regeneracji - 1793.

Charles Monnet – Fontanna Regeneracji – 1793.

Pragnienia uporządkowania świata i utrwalenia czasu dotknęły i rewolucyjne święta, których natłok starano się jakoś usystematyzować i zamknąć w cykliczność. 10 germinala pojawia się święto Młodości, 10 floréala – święto Małżonków, 10 prairala – Wdzięczności i Zwycięstw, 10 messidora – Rolnictwa, 10 fructidora – święto Starców 2  Są też święta Republiki, Władzy Ludu, Żołnierzy, nie mówiąc o najbardziej znanych, jak święto Istoty Najwyższej, Rozumu, czy Federacji. O kolejność i następstwo świąt toczono burzliwe i zapiekłe spory, jak wtedy, gdy „nieuwaga bądź miłość własna projektodawcy sprawiły, że umieścił święto talentu przed świętem cnoty. Robespierre zażądał, aby przywrócono im właściwe miejsce. Cezar – stwierdził – był człowiekiem talentu, Katon człowiekiem cnotliwym; na pewno bohater z Utyki wart jest więcej niż rzeźnik z Farsalos”. Święto powinno edukować, wpływać na właściwe postawy. Proponowano, by i małżeństwa zawierane były w dni uroczystości publicznych, gdyż „z wielkim trudem przecież przychodziłoby zerwać więzy zadzierzgnięte wobec tylu świadków, z taką ceremonią oraz w dniu, który jest jednocześnie świętem całej Republiki” (Jacques Antoine Creuzé-Latouche 1749-1800).

Efekty specjalne

Większość świąt, jeżeli nie wszystkie, potrzebuje do celebracji rekwizytów, mniej lub bardziej rozbudowanej symboliki stosownej oprawy dla pobudzenia uczuć i wyobraźni. Między pompatyczną i podniosłą „szacowną rozrywką” a skandaliczną błazenadą, połączoną z awanturami i pijaństwem dysponuje rewolucja całym spektrum dziwactw. Przemierzają Francję korowody przebierańców; arystokraci z długimi uszami, Marie Antoniny w łachmanach, monstrualne kukły Fanatyzmu i Monarchii, „Kobieta-Wolność” niesie na jedwabnej poduszce miniaturową gilotynkę z mahoniu. Pośród nich osły z insygniami biskupimi, świnie w królewskich szamerunkach, kozy przebrane za królewny. „Te zwierzęta, całkiem realne, swym stanem upodlenia mają zarażać przedmioty, które niosą – kielichy mszalne brzęczące im u szyj, biblie, ewangelie dyndające na ogonach – oraz ludzi, którzy ich dosiadają – królów, papieży, władców koalicji.” 3 Odbywają się improwizowane, parodystyczne spektakle, to dalecy antenaci współczesnych happeningów. W spektaklach tych chodzi o współuczestnictwo, zatarcie granicy między odbiorcą a „artystą”. Każdy na swój sposób może się włączyć do ich przebiegu. Święto, a zwłaszcza jego edukacyjne treści trafiać mają również do tych, którzy pozostają oddzieleni. Markiz de Villette mówi o balonach, w których umieścić miano

wiele małych paczek z broszurami, uwiązanych na sznurkach. Do każdego sznurka przyczepiony byłby krótszy lub dłuższy lont, który spalałby się krócej lub dłużej, powodując w końcu pęknięcie sznurków, tak że raz po raz spadałyby bądź Deklaracja Praw Człowieka, bądź Konstytucja: w jednym miejscu reforma kleru, zniesienie zakonów, w innym zniesienie feudalności, w jeszcze innym – przywilejów szlachty. W tak prosty sposób zostałyby rozsiane owe stronice tu i tam po germańskich polach, aż podniósłby je dobry wieśniak”.  4

Alegoria Deklaracji Praw Człowieka

Alegoria Deklaracji Praw Człowieka

Jak donoszą sprawozdania, w Tulle odbywa się pogrzeb zabobonu, cudaczna procesja kładzie na gotowej do zakopania  trumnie ze szczątkami przesądów księży biret, parę oślich uszu i książeczkę do nabożeństwa. Powszechne jest palenie kukieł i gilotynowanie manekinów. Przebrani za szefów policji wieśniacy „uciekają” przed innymi, przebranymi za Prawa Człowieka, miedzy nimi maszerują Wolterowie, „Ale również, pośród tego wszystkiego – Czas, Los, Merkury… Cnotliwe matki idą w pochodzie za osłami w mitrach. A „Śmiech i wdzięk” towarzyszą furze z nieczystościami, w których grzęźnie wizerunek Kapeta.” Inscenizacje wciągają uczestników święta w kreowaną rzeczywistość. „W Charmes, z okazji święta odbicia Tulonu, wzywa się obywateli, aby zebrali się nocą, w szczerym polu, wokół „ognisk zapalonych na kształt obozowiska”, i aby sami, gdy zabrzmi sygnał, przypuścili szturm na dwie imitacje – Lyonu i Tulonu – które płoną w mroku.5 Modele zamków z tektury, gipsu i płótna płoną przy różnych okazjach na wielu placach i za dnia (Grenoble, Thiviers, Viroflay), co ze względu na ich śmieszność i żałosną nieporadność w odwzorowywaniu twierdz nie zawsze podoba się przedstawicielom władz rewolucyjnych, często usiłującym nadać swym spektaklom rys edukacyjny. Jednak wieś stwarzała więcej problemów niż małe miasteczka.

Awantura o drzewka

Zycie na głębokiej prowincji toczyło się własnym torem. Dobry lud raz ochoczo uczestniczył w groteskowych przedsięwzięciach władzy, raz nie. Na ogół Komisarze Rewolucyjni spotykali się z oporem krnąbrnego chłopstwa przy wprowadzaniu rewolucyjnych udogodnień w rodzaju nowego kalendarza i jego świąt. Skutkiem tego niedzielę chętnie świętowali nawet ci, którzy wcześniej się nią nie przejmowali. Było wielką naiwnością sądzić, że uda się z życia wsi wyrugować i zastąpić nowymi dawne zwyczaje, z którymi nie potrafili sobie poradzić proboszczowie. Odpusty, niedzielne tańce, procesje i karnawał trwają w najlepsze. „Jakoweś miejscowe obrzędy blokują drogi„, a komisarze ze smutną konsternacją wpatrują się w puste pola swych kwestionariuszy terenowych, nad którymi widnieje opis „duch publiczny„. Nie pomaga likwidowanie przydrożnych krzyży ani usuwanie kościelnych dzwonów i w ogóle wszelkich „znaków zewnętrznych”.

Sadzenie Drzewka Wolności

Sadzenie Drzewka Wolności

Dziwnym zbiegiem okoliczności oficjalne, odgórnie zarządzone sadzenie rewolucyjnych „drzewek wolności” zbiegło się w czasie z ludowym obyczajem sadzenia „drzewek majowych”. Początkowa, wielka fala „majów” połączona z buntami chłopstwa przeciw płaceniu rent, kończy się wysłaniem z Gourdon 25 listopada 1790 roku oddziału grenadierów, którego zadaniem jest wycięcie roślinnych atrybutów chłopskich rokoszy. Jako że pochód oddziału jest znaczony grabieżami, burdami i chaotycznymi walkami, chłopstwo w odwecie plądruje miasto. Po tych zajściach wysłannicy króla i rewolucji ramię w ramię starają się zaprowadzić porządek. Okazuje się, że drzewka majowe stają się zaraźliwą manifestacją nieposłuszeństwa, przekory i buntu przeciwko wszystkim. Mieszkańcy jednych wsi napadali na inne, demolowali, co się dało i pośród płonących ław, krzeseł i stołów sadzili swoje „maje” – najczęściej gołe słupy bez korzeni. Chłopi z Saint-Mesme przymuszeni zostali przez swych sąsiadów, gdyż „wszystkie parafie kantonu zrobiły już coś podobnego; i groziły parafii Saint-Mesme (…), że przyjdą tu i drogo każą sobie z tę podróż zapłacić, jeśli tamci nie zasadzą <<maja>> i nie spalą ławek z kościoła parafialnego”. (Archives dépatementales, Dordogne, B 844)  6

Co bardziej przezorni kasztelani dla uniknięcia większych spustoszeń sami wynosili ławki na place przed kościołami, ściągali kurki z dachów i nadciągającą tłuszczę raczyli winem. Dziwić może fakt, że wieśniacy, tradycyjnie związani z kościołem, z taką zawziętością niszczyli jego majątek. Do podburzenia plebsu i motłochu wystarczy niewiele, ludziom znajdującym przyjemność i dziką radość w rozruchach można dać za usprawiedliwienie jakąkolwiek odpowiednio przygotowaną bujdę czy blagę z podstawą w dowolnej ideologii. Raport o zamieszkach w Périgord mówi:

Pierwszą rzeczą, jaką wmówiono mieszkańcom niżej wymienionych parafii, było to, że król w chłopskim odzieniu i sabotach przyszedł kiedyś do kościoła i usiadł w ławce pana, ten jednak przegnał go haniebnie; i z tej przyczyny król nakazał wszystkim poddanym stanu trzeciego palić ławki” (Archives nationales, D XXIX 73)  7

Buntownicze „maje” z roku 1790 obwiesza się różnymi narzędziami, jak miarka i sito, a także wstążkami zaopatrzonymi w hasła – „Niech żyje Naród”, „Prawo”, „Król”. Są też hasła obywatelskie. Chłopstwo sadzi je prowokacyjnie i spontanicznie przed bramami probostw, zamożniejszymi domami czy sądami. Zgromadzenie Narodowe zostaje zalane listami ze skargami na „potworności”, „obrażające świadectwa”, „symbole buntu”, „zuchwałe drzewa”, „znaki rewolty”. Władze rewolucyjne zdają się być całą sprawą mocno zakłopotane, brak jednomyślności i wspólnej postawy, jedni chcą drzewka wycinać, inni chronić prawnie. Dopiero w 1794 roku Konwent wydał oficjalną ustawę o sadzeniu „drzewek wolności”. Do tego czasu sadzono drzewka przy różnych uroczystościach, stapiając obyczaj rewolucyjny z chłopskim. Powstają osobliwe pisma o związkach natury drzewa z Rewolucją, starożytnych tradycjach sadzenia drzew oliwnych poświęconych Minerwie, płodności i braterstwie. „Maje” łączą się z „drzewkami wolności”; „dotykalny znak odrodzenia Francuzów” z czasem dostaje stosowną podbudowę teoretyczno-ideologiczną. Nie jest już wyzywającym, malowanym drągalem z czapką na szczycie i brzęczącymi narzędziami, musi być drzewem żywym, wzrastającym. Różne gatunki mają obrazować różne wartości rewolucyjne, należy zadbać o odpowiednią glebę, podlewanie i czapkę na szczycie.

Drzewko Wolności” zyskuje rytuał sadzenia, jest emanacją „narodzin nowego”, niesione w uroczystym pochodzie na swoje miejsce, nieraz żegna ustępującą przed nim na noszach Bastylię, poprzedzają je odchodzące w przeszłość widma fanatyzmu. Za nim „defilują grupy wiekowe, mające przedstawić ład bez rozdarcia społecznego, obiecywany przez Rewolucję i gwarantowany przez drzewko.” Soki drzewa stają się „krwią czystą, wolną od obsesji”. Drzewka zostają wciągnięte do świątecznych dziwactw i paranoi. A kiedy zdarzy się, że wrogi element drzewko takie zniszczy, jego „zabójstwo” jest opłakiwane i

bywa, że grzebie się je uroczyście po zadanym gwałcie – jak w Amiens, gdzie 90 tysięcy zbrojnych ludzi, poprzedzanych żałobnymi werblami, odprowadza na miejsce ostatniego spoczynku drzewo okryte długą krepą”.   8

 

Maciej Polak

 


Przypisy:

  1. Mona Ozouf  ”Święto rewolucyjne 1789-1799″ Warszawa 2008, str. 108
  2. tamże, str.210
  3. tamże, str.113
  4. tamże, str.274
  5. tamże, str.268
  6. tamże, str.303
  7. tamże, str.306
  8. tamże, str.336