W roku 1730 szlachcic śląski Sommersberg wydał drugi tom zbioru „Silesiacarum rerum scriptores”. Pan ów był „miłośnikiem dziejów i szczodrym wydawcą” źródeł historycznych. Urojenia wywołane tą publikacją trwają z przerwami do dziś. Zarzewiem stała się zawarta w zbiorze kronika „Boguphali II episcopi posnaniensis Ghronicon Polonise, cum continuatione Baszkonis custodis posnaniensis” pochodząca z XIII wieku, w której autor; Godsław Baszko prowadzi rozważania na temat przyczyn, dla których Piast – następca Popiela (co go myszy ponoć skonsumowały) nie pochodził z rodu Lechitów. Ponownie kronikę Baszki wydano w roku 1752 i 1769. Były to bezkrytyczne przedruki z Sommersberga w których powielono pewien znaczący błąd.
„»Decreverunt itaque aliquem infimae et modicae cognationis eligere, quam ingenuum, tamen non ex Lechitarum propagine procreatum«.
Zdanie widocznie zepsute (to quam nie ma w niem sensu). Wszelako o tyle aż nazbyt jasne, że Piast tutaj występuje jako człowiek wprawdzie z urodzenia wolny (ingenuus), lecz nie z pokolenia Lechitów. (…) po raz pierwszy dowiedział się świat o tem, że Piast nie pochodził z Lechitów ! Jeżeli był z ludu polskiego , w takim razie Lechici co innego jak Polacy. A i na odwrót:jeżeli Lechici i Polanie j e d n o : to Piast chyba nie był Polakiem. Jedno z dwojga koniecznie! ” 1
Z czasem okazało się, przy porównaniu innych odpisów kroniki Baszka, że „zepsute zdanie” brzmi nieco inaczej w pozostałych kronikach niż w egzemplarzu Sommersberga; również i w nich kopiści pozwolili sobie, z nieuwagi, na przekręcenie zdania, które późniejsze pokolenia starały się „naprawić”.
Wielka Germania
„Żył w latach od 1661-1709 w Wrocławiu pewien niemiecki uczony, który przez całe życie miał umysł nabity mrzonką, że pierwotna ludność szląska należała do szczepów, które Tacyt opisywał w swojej Germanii. Bismark i cała hakata za nim oddaje się i dziś jeszcze temu.” 2
Marcin Hancke, profesor historii, wymowy i filozofii przy wrocławskiem gymnasium Elisabethanum, również bibliotekarz, starał się wykazać, że Śląsk od zawsze był germański, przestał nim być kiedy najechał go „żywioł polski czyli lechicki”. Hancke podkreśla że następca Popiela (nie z rodu Lechitów) musiał być rodowitym niemcem. Korzysta przy tym z „kroniki starożytnej niewiadomego autora Polaka” (będącej w posiadaniu biblioteki wrocławskiej), w której najprawdopodobniej własnoręcznie dokonuje drobnej poprawki stylistycznej. Kilkanascie lat później ten właśnie egzemplarz trafi w ręce śląskiego szlachcica Sommersberga, za sprawą pastora Godfrieda Hancke, syna i spadkobiercy Marcina, którego był własnością.
Lechitarum
U Kadłubka, od którego Baszko pożyczył lechickość, Lechici zjawiają się nagle, ni z tego ni z owego w rozdziale 10 kroniki i pozostają w niej do końca. To pierwsze użycie tej nazwy. Tak też nagle zmienia nazwę Kraków z Gracovia, Cracovia na Carantae. Nazwa Carantae na stronach dalszych nie pojawia się jednak, a Lechici – sporadycznie. Znajdujemy natomiast u Kadłubka ciekawą wzmiankę o tym, jak dzielni Polacy ostatecznie pokonali wojska Aleksandra Wielkiego. Rem miram, sed idei plenam! – choć dziwne to jednak zupełnie zasługują na wiarę.
„Albowiem (…) jest księga listów Aleksandra W., zawierająca bez mała 200 listów przez Aleksandra lub też do niego pisanych. Z których w jednym donosi o swem zwycięstwie Aleksander Arystotelesowi. (..) Z pewnością nie inną bramką, jak przez te listy dostali się Lechici do Kadłubkowej kroniki” 3
Kadłubek prawdopodobnie był w posiadaniu jakichś cudacznych listów, posiadaniem podobnych kolekcji szczycił się już w IV stuleciu Grzegorz nazyaceński. Listy takie pojawiały się i znikały. Nie sposób dojść, kto je tworzył. Trzeba pamiętać, że w tym czasie powstało wiele jeszcze bardziej fantastycznych produkcji opisujących również odległe cudowne krainy, mieszających fantazje z odrobiną świata realnego. Fałszowano dokumenty, przywileje, zmieniano ich treść pod konkretne zapotrzebowanie. Prawdopodobnie Wincenty Kadłubek od siebie treść listów poprawił, by lepiej pasowały do chlubnej przeszłości. On też jest twórcą słowa „Lechia”, którego wcześniej nie znano. Kadłubek zmarł w roku 1223, do końca wieku i później nikt nie używa nazwy Lechia – poza kompilatorami Kadłubka, a nawet oni używają jej jako równoznacznej z „Polską”. Nikt nie korzysta z Dux Lechiticus.
„Mierzwa (str. 170): Wandalus P o l o n o r u m s i v e L e c h i t a r u m progenitor. A Baszko (str. 482): Qui Mesco cum to t a gente L e c h i t a r u m s e u p o l o n i c a baptisma suscepit. — Obie więc nazwy były im synonimem i obejmowały, obie zarówno, c a ł y naród, cały ogół społeczny.” 4
Wielka Czechia
V srbskem jazyku jest země,
Jiežto Charvaty jest jimě.
V tej zemi bieše l e c h ,
Jemużto jimě bieše Čech.
Ten Čech mieješe bratrow szest,
Pro niež mieješe moc i čest 5
Ten zgrabny, czeski wierszyk powstał około roku 1314. Stał się na tyle popularny, że trafił i na polskie ziemie. Czytamy tu o pewnym lechu, któremu na imię Czech i żyje sobie na ziemi chorwackiej. Ten to człowiek w dalszej części opowieści dopuszcza się mężobójstwa i w rezultacie, na końcu swej ucieczki, zakłada państwo czeskie.
Według XIX-wiecznego, prolechickiego badacza czeskiego, Szafarzyka słowo „lech” pochodzi od dawniejszego rzeczownika „lecha” - większa własność ziemska. „Lech” to inaczej obszarnik. Tłumaczenie to trafiło i do nas, a „ową Chorwacyą, z której Czech do późniejszego państwa swego przybył, miała być (późniejsza) południowa Polska, kraj z północnej strony Karpat.” 6 Jednak dla współczesnych poecie odbiorców wcale nie było to takie oczywiste, a czeska Historya Przybyka Pulkawy, pisana w latach od 1374 do 1378, zrobiła z Lecha samodzielną postać, brata Czecha. Sto lat później dołączy do nich Rus, równie prawdziwa postać.
W „Sądzie Libuszy”- znanym, czeskim fałszerstwie z 1818 roku mistyfikator „przeniósł »lechów« i w czeski społeczny ustrój, (…) do poematu wprowadził jako jakiś czy to stan, czy pierwiastek odrębny”. 7 W tym czasie, na ziemiach polskich opętanie lechickie poczęło rozkwitać.
Koniec błogiego spokoju
Dwa lata po publikacji Sommersberga, w roku 1732, Godfried Lengnich, uznany badacz przeszłości, opublikował opracowanie „De Polonorum majoribus”, w którym odnosi się do nienabrzmiałego jeszcze problemu Lechitów. Mieli oni być częścią ludu sarmackiego, który przywędrował z okolic Morza Czarnego; krainy Kolchidy.
„Dawnymi (…) Kolchami są Polacy. Tam, w dawnych wiekach, nazywali się oni L a z i , pod któremto mianem znał ich jeszcze w VI wieku Prokop i także Agathias. Pisano po grecku Lasi, ale wymawiać to należy Lacy. A z tego miana »Lacy« wytworzyła się forma Lechi i także Po-lacy, jako potomstwo Laców (progenies Lazorum)” 8
Sprawa zdawała się wyjaśniona. Z wyjaśnień Lengnicha korzystają kolejni dziejopisarze, rozsiewając ziarno lechityzmu – Albertrandy w swych »Dziejach królestwa polskiego« (1766), Teodor Waga w »Historyi książąt i królów polskich« (1770), Kajetan Skrzetuski w »Historyi politycznej« (1773).
W roku 1824, długo po śmierci Adama Naruszewicza wychodzi nie publikowany wcześniej drugi tom „Historyi narodu polskiego”, pan Adam twierdzi, iż w 376 roku pod wpływem naporu Hunów mityczne plemiona, między innymi nasi bohaterowie, rozpoczęły migracje. A nad Wisłą i Wartą „spotykamy ich, j a k o s z c z e p d o m i n u j ą c y n a d d a w n i e j s z y m i a u t o c h t o n -a m i — pod nazwą Lechów, Lechitów” 9 Lechici poczynają sobie coraz śmielej, całkiem już otwarcie zajmuje się nimi Jan hr. Potocki, niestrudzony badacz:
„Objeżdżał kraje jeden po drugim, w których od wieków przemieszkiwało to plemię (słowiańskie – M.P.) lub też przypuszczano wtedy, że były niegdyś widownią jego istnienia, kolebką jego początku. W tej wędrówce zwiedzał miejsca, w kronikach wspominane jako grody przesławne, jako punkta centralne czci bałwochwalczej tych z dawien dawna wygasłych tam już pokoleń. Rozkopywał mogiły, odgadywał położenie świątyń i uroczysk, zachowanych tylko w pamięci potomnej.” 10
Jednak badania terenowe, mimo iż dały nieco cennego materiału, nie rozwiązały kwestii lechickiej. Pradziejami zajmuje się Tadeusz Czacki, on już uznaje Lechitów w pełni. Jan Woronicz pisze fantastyczny poemat – epopeję „Lechiada”. Nasi praprzodkowie zaczynają zyskiwać znane nam dziś cechy.
„Niepoźyci wiekami Sławiańscy Lachowie!
Szerokowładnych w świecie Sarmatów wnukowie,
Godni w samych zwaliskach litości i części!
Posłuchajcie o Lechu starożytnej wieści,
Jako do was z Kroackiej przyszedłszy ziemicy,
Dał wam imię i mury pierwszej wzniósł stolicy.” 11
Za sprawą księdza Adama Prażmowskiego (późniejszego biskupa płockiego) szturmują Lechici Towarzystwo Przyjaciół Nauk w roku 1811. U niego również obecny jest element wędrówki Lachów, którzy przekształcili się w Polaków, czyli polnych Lachów. Natomiast w pobliżu Adriatyku można jeszcze natknąć się na Morlachów – Lachów morskich. Józef Ossoliński, niepodatny tak bardzo na fantazje, w II tomie „Wiadomości historyczno-krytycznych” z 1819 roku broni „ojca Lecha„, Lechici stają się kwestią do której odnieść się należy. Zajmują się nimi Bandtkie, Surowiecki, Lelewel. Dołączają do nich później Mickiewicz, Słowacki, Szajnocha. Osobnym tematem jest niespójność, brak jednolitego kierunku, sprzeczne spekulacje w rozwijającej się literaturze lechistycznej. Bywają lechici elementem napływowym, obcym Polakom, bywają i solą ziemi naszej.
Legendom lechickim sprzyja w pierwszej połowie XIX wieku potrzeba odczuwania dumy narodowej, romantyzm, tęskne sny za potęgą. Modne stają się mistyfikacje piśmiennicze, lud bawią rękopisy znalezione w dziuplach starych dębów. Z czasem przybywa poważnych fałszerzy, jak Aleksander Darowski-Weryha (1815-1874), Konstanty Majeranowski (1790-1851), pojawiają się ciekawe świadectwa materialne jak Kamienie mikorzyńskie (1855). Z końcem XIX wieku zainteresowanie Lechitami przygasa, by zniknąć całkiem. Aż do dziś. Dzisiejsza „Wielka Lechia” to w dużej mierze produkt pomyłek przeszłości, przeinaczeń i nadinterpretacji. Legenda poprawiająca samopoczucie, które tak nam psuje współczesność.
Maciej Polak
Źródła:
- Antoni Małecki „Lechici w świetle historycznej krytyki” Lwów 1907
Przypisy: