Jakub de Meulles (1650-1703) miał poważny problem. Jako intendent Nowej Francji (Kanada), poza innymi kłopotami borykał się z ciągłym niedostatkiem brzęczących pieniędzy. W tamtych czasach płacono niemal wszystkimi dostępnymi walutami. W obiegu monetarnym Nowej Francji funkcjonowały głównie monety hiszpańskie, angielskie i oczywiście francuskie. Jednak wszystkich, a przede wszystkim francuskich, było za mało. Okręty z zaopatrzeniem, które miało wystarczyć na kolejny rok, przypływały na jesieni. Nie było z czego zapłacić żołdu, pokryć koniecznych wydatków administracyjnych, nie mówiąc już o handlu wewnątrzkolonialnym. Prośby i błagania o zwiększenie dostaw nie odnosiły większego skutku. Na początku lata roku 1685 pan de Meulles wpadł na prosty pomysł z dalekosiężnymi skutkami.
Paryż w swej szczodrości wysłał kolonistom zamiast odpowiedniego zapasu monet nieprzebrane ilości kart do gry, by zadbać o rozrywkę w długie, jesienne wieczory. Kulturalną rozrywkę, bo nie za bardzo mieli co przegrywać. Rewersy kart były czyste, można było na nich poczynić odpowiednie adnotacje, postawić stemple koronne i złożyć podpisy. Jakub de Meulles tak pisał w liście do Jean-Baptiste de Seignelaya:
„Pomyślałem, by zamiast pieniędzy puścić w obieg bileciki z kart, które kazałem pociąć na ćwiartki. Przesyłam Ci, Panie, trzy ich rodzaje, jeden odpowiadający 4 frankom, drugi 40 soldom, trzeci zaś 15 solom, przyjmując takie nominały, mogłem bowiem wypłacać dokładną kwotę żołdu za miesiąc. Poleciłem wszystkim mieszkańcom [kolonii], by przyjmowali ten pieniądz jako zapłatę i puszczali go w dalszy obieg, zobowiązując się ze swej strony, iż rzeczone bony wykupię. Nikt nie odmówił ich przyjęcia.” 1
Od 8 czerwca 1685 roku koloniści francuscy dokonywali między sobą transakcji płacąc pociętymi kartami do gry. Jak w przypadku każdego centralnego planowania, oddolna inicjatywa mocno zaniepokoiła decydentów. Wersal zdecydowanie potępił “fortel”, nie proponując żadnych innych rozwiązań mających poprawić permanentnie powtarzającą się sytuację niedoboru monet. Odkąd Ludwik XIV, dla którego posiadłości zamorskie miały mniejsze znaczenie, za namową Colberta przejął bezpośrednio na siebie wszystkie prawa kolonii kanadyjskiej w 1674 roku, kondycja kolonii pogorszyła się. Wcześniejsze utarczki z Anglikami, rdzenną ludnością,
„nieszczęsna polityka wprowadzenia nietolerancji i jezuitów do systemu kolonizacyjnego, nadługo wstrzymała postęp osad i ich rozwój, a smutnego ich stanu niepodparło i towarzystwo handlowe, ze 100 członków pod protekcyją Richelieu’go r. 1627 zawiązane.” 2
Pierwszą emisję kart wykupiono 5 września tego samego roku. W roku następnym rzecz została powtórzona, za futra, usługi i inne dobra zadowoleni koloniści płacili pociętymi asami, damami i królami, natomiast Jakub de Meulles przeczytał w liście skierowanym do siebie:
„Jego Wysokość uznał za fatalne czynienie pieniądza z kart i życzy sobie, by natychmiast wycofać owe karty, a w przyszłości nie stosować takich praktyk” 3
Najwyraźniej nie przejął się zbytnio gromami z Wersalu, który był umiarkowanie zainteresowany powodzeniem życiowym kolonistów. Karciane pieniądze nadal funkcjonowały w najlepsze, a w roku 1703 kapitan dowodzący pobliską Akadią napisał do Paryża, iż z powodu braku monet idzie w ślady Kanady i wypuszcza u siebie „pieniądz-fantazję„, co zapewne wywołało pewne poirytowanie w kręgach królewskich. Krnąbrne kolonie francuskie, nie zważając na nastroje w ojczyźnie, używały kart do gry jako środka płatniczego przez kolejne 15 lat. W 1714 roku wartość wyemitowanych „banknotów” osiągnęła 1 600 000 liwrów, z wolna wciągając kolonie w postępującą inflację. Wersal wściekał się i łagodniał, wysyłał jednak kolonistom niezbędne ładunki kart. Ostatecznie w roku 1729 na prośbę gubernatora, markiza Charlesa de Beauharnais, król Ludwik XV zgodził się, „by tyleż dla potrzeb handlu wewnętrznego i zagranicznego, co dla rozwoju kolonii wprowadzić w kraju stały pieniądz”. Nakazał, by wyprodukowano karcianych pieniędzy za 400 000 liwrów. Decyzja ta prawdopodobnie nie była łatwą, zwłaszcza wobec wydarzeń na starym kontynencie. W roku jej podjęcia zmarł też człowiek, który niemal doprowadził Francję do ruiny.
Chaos roku 1720
W tym czasie przez Europę przetoczyła się fala poważnych kryzysów finansowych. Spektakularny krach angielskiej Kompanii Mórz Południowych, której wartość akcji spadła z ponad 1000 funtów do 100 i jeszcze niżej, pociągnął za sobą wylew bankructw i osłabienie gospodarki angielskiej. W tym samym roku Francja otrzymała dużo boleśniejszy cios. Kilka lat wcześniej przybył do Paryża John Law (1671-1729), szkocki hazardzista, ścigany w Anglii za zabójstwo w pojedynku, grywający w szulerniach Wenecji, Genui, Florencji, Rzymu i Amsterdamu. Jego książka „Uwagi o monecie i handlu” wydana w roku 1700, którą usiłował zainteresować kręgi finansowe różnych państw, nie spotykała się na ogół z przychylnym przyjęciem. Kiedy zapoznał się z proponowanym przez Lawa systemem, „książę Sabaudii oświadczył, że nie jest dość potężny by się rujnować„; inni władcy, do których udało się Lawowi dotrzeć, reagowali podobnie na przedstawione w publikacji propozycje. Zdarzył się jednak wyjątek – Filip Orleański, rozpaczliwie usiłujący poradzić sobie z widmem katastrofy finansowej we Francji, z nadzieją przyjął „cudotwórcę” ufając, że zaradzi kłopotom. Początkowy cud zmienił się w totalną klęskę. Saint-Simon napisze o Johnie Lawie w swych pamiętnikach:
„Rozumował tak jak Anglik, nie wiedząc, jak niebezpieczna jest dla handlu i tego rodzaju instytucji lekkomyślność narodu francuskiego, jego niedoświadczenie, chęć natychmiastowego wzbogacenia się, przeszkody, jakie stwarza rząd despotyczny kładąc rękę na wszystkim, wykazujący mało lub całkowity brak konsekwentnego działania gdzie to, co zrobi jeden minister, jest zawsze niszczone i zmieniane przez jego następcę” 4
John Law zaproponował Filipowi Orleańskiemu pokrycie niedoboru pieniądza poprzez jego produkcję z papieru. „Nic nie nadaje się tak dobrze na pieniądz, jak papier; bo po pierwsze – łatwiej go przeliczyć i przetransportować, po wtóre – surowiec nie kosztuje nic albo prawie nic.” Filip Orleański zapewne słyszał o kanadyjskim „pieniądzu-fantazji” Jakuba de Meulles, że ten szalony i cudaczny pomysł papierowej monety zadziałał. Bez wątpienia znane mu były, przynajmniej w przybliżeniu, sposoby rozliczeń i finansowania dalekowschodnich kompanii handlowych Zjednoczonych Prowincji Niderlandów. Law proponował mu rozwinięcie zarysowującej się dopiero drogi banknotów. Bardzo chciał uzdrawiającego cudu.
„To potężne królestwo będzie arbitrem Europy (…) Dokonam dzieła, które wszystkich wprawi w zdumienie, tak wielkie i korzystne dla Francji okażą się wynikające z niego zmiany, zmiany większe od tych, jakie zaszły po odkryciu Indii czy wprowadzeniu kredytów.” 5
Law zakłada Bank – Banque général, z prawem emisji biletów – „talarów bankowych”, mających pokrycie w złocie. Sprytnie stara się obniżyć wartość pieniądza metalowego na rzecz papierowego. Jego biletami można płacić podatki, naliczane są dywidenda. Zyskują gwarancję państwa, a wszystkie rozliczenia powyżej 650 liwrów trzeba przeprowadzać przy ich użyciu. Samo ich posiadanie gwarantuje zysk z procentów. Do obiegu trafia coraz więcej biletów. Grudzień 1718 – 12 000 000, styczeń 1719 – 18 000 000, luty – 38 000 000, październik – 640 000 000. W grudniu roku 1719 przekroczono miliard. Dawno już straciły pokrycie, ale nadal trwa pogoń za nimi, a rozpędzonej machiny nie da się zatrzymać; zaczyna brakować dóbr materialnych, które można by za nie nabyć. Kompania Missisipi, której Law przewodzi, ma sprowadzać rzeczone dobra z Luizjany, przedstawianej jako raj na ziemi. Akcje kompanii wspomagają bilety, jedno przedsięwzięcie ma finansować drugie. Niezachwiana wiara Francuzów, „chęć natychmiastowego wzbogacenia się”, powoduje że akcje o nominale 500 liwrów szybko uzyskują cenę 10 000, a nominalna wartość akcji i biletów kilkukrotnie przekracza całkowitą ilość wszystkich pieniędzy w państwie. Luizjana to nieprzyjazne bagna, zamorskie kolonie to dodatek do upudrowanego Paryża. Całkowity kapitał Lawa wynosi około 90 000 000 liwrów, teoretyczna wartość wszystkich papierów – 5000 000 000; ponad 50 razy więcej.
Kiedy okazuje się, że nie można wypłacić zagwarantowanych procentów, wybucha panika. Kto może, sprzedaje akcje za bilety, a te czym prędzej wymienia na wzgardzone złoto i srebro; kiedy go brakuje, ludzie wymieniają bilety na świece, czekoladę, tkaniny, skóry, cokolwiek, co nie jest papierem. Połączenie banku i kompanii, ujednolicenie kursu biletów i ich dodruk pogarszają sytuację. W lutym 1720 roku w obiegu są bilety o wartości 2 miliardów 900 milionów liwrów. Mnożą się zakazy i restrykcje, uzbrojone milicje przeszukują domy podejrzanych o przechowywanie monet, nie wolno nosić biżuterii. Wartość papierowych monet spada do 10% i na nich się nie zatrzymuje. Wraz z zawieszeniem wymian w lipcu 1720 roku wybuchają rozruchy, mnożą się kradzieże, zabójstwa i najpodlejsze wymuszenia. Traf chciał, że edykt z marca 1720 roku nakazywał rozwiązanie jednostek żandarmerii – Maréchaussée – i powołanie w jej miejsce nowej gwardii z ujednoliconymi stopniami wojskowymi, zmienionym programem szkoleń i zadaniami administracyjnymi; siły porządkowe są w trakcie transformacji, więc ich skuteczność w zapewnianiu porządku osłabła. W maju do portu w Marsylii przybił statek, którego załoga przywiozła ze sobą dżumę, nieskuteczna blokada miasta i kwarantanna doprowadziły do jej rozprzestrzenienia. W wyniku szalejącej przez dwa lata epidemii umrze 40 000 ludzi.
Skutki
Skutkiem afery z roku 1720 był znaczący spadek zaufania narodu francuskiego do bankowości, w szczególności zaś do papierowej monety, co opóźniło powstanie banku centralnego w tym kraju o 80 lat, a to z kolei pogłębiło niewydolność finansową i wpłynęło na wynik zmagań z Anglią. Po ustabilizowaniu się sytuacji i okresie umiarkowanej pomyślności, od 1776 roku aż do wybuchu rewolucji handel francuski pozostawał w stanie stagnacji. Wcześniejsze klęski podkopały rzemiosło, rewolucja doprowadziła je do upadku. Część państw europejskich z rezerwą i nieufnością odnosiła się do idei papierowych pieniędzy. Kiedy pruski minister skarbu przyszedł do Fryderyka Wielkiego z pomysłem wypuszczenia papierów zabezpieczonych dukatem w skarbcu, ten odpowiedział:
„Papierowe pieniądze! a cóż to, systemat Lawa chcecie u mnie zaprowadzić? Projekt tym sposobem spełzł.” 6
Pierwsze banknoty europejskie
Pomysł papierowego pieniądza Jakuba de Meulles nie był całkiem nowy. Kiedy wiecznie potrzebujący pieniędzy, łupiący swych poddanych najróżniejszymi podatkami Karol I (1600-1649) w 1640 roku skonfiskował całe złoto obywateli zdeponowane w królewskim skarbcu, przenieśli oni swoje zaufanie na złotników. Ci wydawali weksle poręczające, które w dowolnej chwili można było zamienić na metal, jako że nie zdarzało się, by wszyscy przechowujący chcieli w tym samym czasie pobrać złoto i zawsze jakaś część depozytu leżała bezczynnie. Złotnicy wydawali weksle ponad pokrycie w złocie – Goldsmith note. Te wczesne „banknoty”, cieszyły się dużym powodzeniem, stały się zwyczajowym środkiem płatniczym i budowały nowe fortuny.
„Rząd, nie maiąc kredytu, od nich brał pożyczkę: a że mieli kredyt, więc nie potrzebowali pożyczki w gotowiźnie dawać, tylko w wexlach do swoich banków. Na tém często 20 i więcéy od sta zyskiwali (…) niektórzy z nich sto i więcéy razy wydawali wexlów, iak rzeczywistego posiadali maiątku” 7
Pierwszym bankiem centralnym emitującym papierowe monety był bank szwedzki (Severiges Riksbank) – powstały w roku 1661, po nim angielski – 1694. Doświadczenia tych państw z papierem nie były jednak aż tak tragiczne i katastrofalne. W przypadku Anglii wręcz dobroczynne.
Maciej Polak
Źródła:
- Tomasz Dziekoński „Obraz świata pod względem geografii, statystyki i historyi [...] Tom 1″ Warszawa 1842
- Wojciech Morawski „Kronika kryzysów gospodarczych” Warszawa 2003
- René Sédillot „Moralna i niemoralna historia pieniądza” Warszawa 2010
Przypisy:
- Sédillot, str.131-132 ↩
- Encyklopedyja Powszechna S. Orgelbranda T.13 Warszawa 1863 str.861 ↩
- Sédillot, str. 132 ↩
- L. de Saint Simon „Pamiętniki” Warszawa 1984, str. 318 ↩
- Sédillot, str.142 ↩
- Henryk Rzewuski „Pamiętniki Bartłomieja Michałowskiego: od roku 1786 do 1815, Tom 3″ Warszawa 1857, str.63 ↩
- Albert Lange „Pragmatyczny rys historyi Kredytu Publicznego w szezególném przystosowaniu (…)” Warszawa 1824, str.173 ↩