Zakonserwowane kamienie żółciowe niech będą nam podłożem, rozgałęziona tkanka płuc i mniejsze naczynia krwionośne porastającą je drobną roślinnością. Drzewa i krzewy – odpowiednio spreparowany układ krwionośny. Inne części ludzkiego ciała też znajdą swoje stosowne miejsce w krajobrazie, a dla dopełnienia przestrzeni – uśmiechnięty szkielet.
Ponad 300 lat temu pomysł wykorzystania ludzkich części ciała, przy tworzeniu rzeźb coraz silniej dochodził do głosu w wyobraźni zafascynowanego od zawsze anatomią profesora botaniki. Nie było to aż tak bardzo ekscentryczne jakby dziś nam się wydawać mogło.
Frederik Ruysch (1638 – 1731) był jednym z pionierów w dziedzinie konserwacji organów, co jego czasach, kiedy na popularności zyskiwały różne gabinety dziwów natury, było cenną wiedzą. Zdarzało się, że i w poważnych publikacjach gościły jeszcze obrazy dziwoloągów zamieszkujących świat gdzieś daleko. Gdzieś, gdzie mało kto docierał, a ci, co tam ponoć byli, opowiadali w swoich relacjach o stworach fantastycznych i przerażających. Niektórzy ze, zdawałoby się rozsądnych, oddanych nauce słuchaczy, traktowali je zbyt poważnie.
Studia nad historią naturalną bywały połączeniem rzetelnych obserwacji z najdziwaczniejszymi fantasmagoriami.
Jednak, z niewątpliwą szkodą dla pewnego sposobu pojmowania świata, ich czas z wolna dobiegał końca.
Ruysch przygotował w latach 1665-1717 ponad 2000 preparatów anatomicznych i trzymał je sobie w domu, pod poduszką niemal. Jego prywatne muzeum odwiedzali lekarze, naukowcy, studenci i oczywiście ciekawscy arystokraci. Na tle wspomnianych wyżej dziwactw, mówiąc językiem dzisiejszym, intalacje Frederika Ruyscha nie były specjalnie niezwykłe. Niezwykłości dodawało im lekko makabryczne tworzywo, co zapewniało rozgłos i zaciekawienie. Nie przyćmiewało ono jednak, jak się zdaje, rozgłosu i zaciekawienia jaki zyskały preparaty nie zaangażowane w sztukę. W połowie XVII wieku ciągle były czymś wyjątkowym.
W 1667 roku Ruysch zaczął uczyć anatomii chirurgów, jak również miejskie akuszerki, które zdawały przed nim egzamin, co wymógł prawnie w roku 1668. Nauka zwyczajowo dobywała się przez asystowanie ucznia mistrzowi, co na pewno pomogło Frederikowi w zgromadzeniu pokaźnej liczby dziecięcych szkielecików, jak również pomogło to, że w 1672 roku został wyznaczony na miejskiego chirurga-położnika. Przyznać trzeba, że osobiście wspomagał ludzi biednych przy skomplikowanych przypadkach. Swoje doświadczenia spisywał, znacząco przyczynił się do podniesienia poziomu wyedukowania akuszerek i położnych. Jego wkład w rozwój ogólnodostępnej wiedzy o anatomii naturalnie też jest całkiem znaczący.
Frederik Ruysch stworzył ponad tuzin alegorycznych scenek z części ludzkich ciał i szkielecików. Żadna z tych dioram nie zachowała się do dziś, a znamy je tylko z niezwykle precyzyjnych i drobiazgowych rycin sporządzonych przez Cornelisa Huybertsa.
Maciej Polak