Home » Bez kategorii » Marginalia » Trudna sztuka pływania

Trudna sztuka pływania

W połowie XIX wieku okręt „Frégate-école” zbudowany w celu szkolenia przyszłych marynarzy od lat stał bezczynnie przy paryskim nabrzeżu Sekwany. Nie zakosztował morza, zapewne zbutwiałby i szlag by go trafił, jednak na jakiś czas ocalił fregatę błyskotliwy pomysł ekstrawaganckiego przedsiębiorcy. Po zakończeniu wojny siedmioletniej w 1763 roku Francja straciła znaczenie jako mocarstwo kolonialne, jej wpływy na morzach malały, dawne sukcesy obrosły w legendy. Morze stało się, dzięki modzie, obiektem westchnień paryskiego mieszczucha. Ich zaspokajanie dawało ludziom interesu przyzwoite dochody i przedłużało mody trwanie. Ekstrawagancki przedsiębiorca przywiózł w wielkich kadziach ocean do Paryża.


I tak oto „Frégate-école” dotknęła w końcu morskiej wody, sposobem, który wprawiłby w głębokie zdumienie jej budowniczych. Na pokładach fregaty urządzono zmyślne, obszerne łaźnie kąpielowe wypełnione wodą morską, a obsłudze nakazano przyjąć marynarskie obyczaje. Pełna stylizacja i iluzja.

Mając wzgląd na poetów jacy mogą jeszcze znajdować się w Paryżu – zaprowadzono przyrzad mechaniczny, rodzaj młynka nadającego wodzie rozmaite ruchy morza. Taryfa przybita w każdym gabinecie wykazuje ceny i rodzaje emocyi. I tak czytasz tam na welinie spisane:

„Houle légere” – dla kobiet i dzieci 50 centimów.
„Bonace” ,, ,, ,, 75 ,,
„Ouragan” ,, ,, ,, 1 frank.

„Nota. Grzmoty i błyskawice płacą się osobno.”
Wyobraźcie sobie radość romantycznego mieszczucha, po takiéj kąpieli wziętéj z burzą i grzmotami! jego szczęście, jak powróciwszy z fregaty na obiad do domu, będzie mógł powiedzieć: doznałem opisywanych tylekroć wzruszeń burzy morskiéj – dotykając dna wanny, widziałem już straszną chwilę rozbicia… itd.1

Początku zmian w podejściu do wody można upatrywać umownie około roku 1750 – w połowie XVIII wieku. Sekwana tętniła życiem, po lewej stronie rzeki liczne były piwiarnie, których odwiedzin odradzały rozważnym turystom jeszcze XIX-wieczne przewodniki. Na mostach Inwalidów i królewskim organizowano zabawy dla tłumów, od stu lat kąpiele w rzece wchodziły do stałego repertuaru rozrywek, nie stronili od nich ludzie różnych stanów, jak Charles Duclos (1704-1772), członek akademii, bywalec salonu Holbacha, historyk i wpływowy myśliciel. Kursowały omnibusy kąpielowe, powstało wiele nadrzecznych łaźni, jakich nie widziano w innych stolicach europejskich.

„Saint-Simon orzeka, i słusznie, że złoty wiek Ludwika XIV-go był wiekiem niechlujstwa. Za to znienawidzeni filozofowie osiemnastego stulecia wprowadzili znów dobroczynny zwyczaj pływania i ochędóstwa – i już nasze prababki, widząc kąpiących się atletycznie zbudowanych mężczyzn, nie posiadały się z zachwytu. W Paryżu wielkie damy, krążąc po wybrzeżu de la Mégisserie, podziwiały ze swych powozów kąpiącego się Duclos’a. Wspaniałe kształty dzielnego pływaka wywoływały podziwienie.” 2

Sztuka pływania

 

Straszliwy wypadek na wodzie z roku 1793 - Robert Sayer

Straszliwy wypadek na wodzie z roku 1793 – Robert Sayer

Od połowy XVIII wieku nieprzerwanie wzrasta pociąg do przebywania w wodzie, skutkiem tego zaczynają też powstawać towarzystwa ratunkowe. Pierwszym było Towarzystwo Ratowania Ludzi Utopionych (Matschappy Tot Redding von Drenkelingen zu Amsterdam) powstałe w 1767 roku w Amsterdamie, w roku 1769 założono Hamburskie Zakłady Ratownictwa. Dawniejszymi czasy kupcy i bogacze wyprawiający się drogą morską w interesach zabierali ze sobą szczelne worki skórzane, które, nadmuchane powietrzem, służyły im za ratunek przed utonięciem, rozmaite dmuchane pęcherze; umiejętność samodzielnego pływania była rzadkością. Pomimo renesansowych prób wskrzeszenia przyjaźni z wodą, trochę czasu upłynęło zanim sztuka pływania zaczęła zyskiwać na uznaniu. Ci, którzy ją posiedli, mogli liczyć na profity związane z jej przekazywaniem. Benjamin Franklin (1706-1790), od 1778 roku ambasador USA we Francji, pisał w swych pamiętnikach:

„Od dzieciństwa lubiłem pływać, ćwiczyłem się na wzór Thevenata i sam wiele sposobów wymyśliłem dla nabrania wprawy w tej sztuce. (…) Wygate później chciał zostać nauczycielem pływania i ciągle się przy mnie ćwiczył – polubił mję bardzo – w wielu rzeczach mieliśmy podobne gusta. Proponował on mi wspólną podróż po Europie której koszta mieliśmy pokrywać pracą naszą w naszym zawodzie gdzie się tylko sposobność do niej po drodze nadarzy.” 3

Sztuka pływania, obok (o dziwo) umiejętności gry w warcaby, była jedną z siedmiu cnót rycerskich, których opanowanie leżało w dobrym tonie jako zwieńczenie rycerskiego wychowania. Z czasem straciła na znaczeniu, jej miejsce zajęły dziwaczne wynalazki, jak drewniane puszki doktora Bechera przywiązywane po obu stronach piersi albo blaszane rury przytraczane do pasa. Johann Friedrich Bachstrom (1688-1742) w swym dziełku „Sztuka pływania albo Wynalazek za pomocą którego po rozbiciu się okrętu uchronić się można od zatonienia i w potrzebie przeprawić całe woysko z bronią w ręku przez nayszerszą rzekę” komentując wyczyn pewnego Francuza, który w dmuchanych spodniach przepłynął Sekwanę, dodaje:

ieśli się używa spodni, iakich użył ten Francuz przebywaiąc Sekwanę; potrzeba przywięzywać do nóg blachę ołowianą nakształt podeszwy, dosyć sporą, aby się niewywrócić, straciwszy równowagę - przytomnie dodaje - dla czego zdaie mi się, że te podeszwy ołowiane bylyby żołnierzowi tożsamo prawie, co ptak ołowiany chcącemu latać.” 4

Bachstrom próbuje opracować własne sposoby poruszania się w wodzie, stara się unikać błędów poprzedników i podąża znaną drogą – obserwuje przyrodę, człowieka jako jej element i stara się twórczo zaadoptować pomysły matki natury.

Chcąc mieć oddech wolny, starałem się raczey mieć gębę i nos, a niżeli oczy i czoło na wierzchu wody: czyniłem ze względu tego rozmaite doświadczenia (…) przyprawiłem sobie nos nakształt szyi Łabędziey, albo raczey trąby słoniowey: lecz gdy znalazłem w tém wiele niedogodności, przekonałem się, iż go nie można używać.” 5

kaftan pomysłu Bachstroma

kaftan pomysłu Bachstroma

Niespodziewanie podczas podróży po Holandii w roku 1735 rodzi się w jego umyśle pradziadek kamizelki ratunkowej – kaftan wypełniony drzewem korkowym. Niestety, wynalazek nie zostaje należycie doceniony i podobnie jak sztuka samodzielnego pływania popada na długi czas w zapomnienie.

Wodę w czasach nowożytnych długo uważano za siłę człowiekowi nieprzyjazną, czasem wręcz szkodliwą dla zdrowia, której, jak lasów w średniowieczu, należy się wystrzegać. Higieny nie łączono z kąpielami, a sama umiejętność pływania stała się zbyteczna. Powróciła wraz z przemianami społecznymi czasu oświecenia.

 

Maciej Polak

 


Przypisy:

  1. Czas tom XV, Kraków 1859, str.171
  2. T. Paprocki „Zdrowa dusza w zdrowém ciele : podręcznik sportowy, zawierający naukę: gimnastyki, fechtunku, boksowania, pływania, łyżwiarstwa, wiosłowania, jazdy konnéj, jazdy welocypedowéj i tańca : zebrane z rozmaitych autorów.”  Warszawa  1890,  str.133
  3. Benjamin Franklin „Pamiętniki Benjamina Franklina” Warszawa 1871,  str.56
  4. J. F. Bachstrom „Sztuka pływania albo Wynalazek (…)” Warszawa 1808,  str.9
  5. tamże, str. 15-16